– No? Proszę bardzo, mądralo, a
teraz wyrecytuj mi z pamięci Bal w operze
– zażądał rudy kocur Julian.
– Bal w
operze? Phi! Łatwizna! – prychnął ten o urodzie klasycznego dachowca, kocur
Tuwim.
–
No to czekam! – Domagał się rudzielec.
– Cały?
–
A coś ty myślał? Że połowę?
–
Ale tego będzie ze sto stron!
–
Poeta pamięta!
–
No dobra, już dobra:
Dzisiaj wielki bal w Operze.
Sam Potężny ArchikratorDzisiaj wielki bal w Operze.
Dał najwyższy protektorat
– No, dalej, dalej! Cały prosiłem!
–
Już powiem, tylko mi nie przerywaj!
– Ha, nie pamiętasz!
– A właśnie, że pamiętam!
– To
mów!
– Czy wy musicie jeden z drugim jak zwykle drzeć koty o tego Tuwima? – Biała
kotka o imieniu Stefcia (tym samym co małżonka poety), siostra skłóconych
braci podchodziła do sporu z dużym zdegustowaniem.
– Stefka, niczego nie rozumiesz! Przecież tu chodzi o nasze życie! – Odparował
Julian.
– Zagraża
coś lub ktoś waszemu życiu? – Zakpiła Stefcia.
–
Nie o to chodzi, to nie w tym sensie! – Zmieszał się Julian. – Tu nie chodzi o
nasze obecne życie, a o to które było przed nim!
–
Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr! – Rzuciła mu spojrzenie pewne
wiary w te słowa, a zarazem pełne wyższości.
–
Gadasz zupełnie jak poetka! – Zdumiał się Tuwim. – Może to ty byłaś nim?
cdn.