P: Droga Basiu, czy fakt posiadania już tylu sztucznych narządów
wewnętrznych nie przeraża Cię?
B: Przeraża? Nie, czemu?
P: W pewnym sensie upodabniasz się do robota…
B: No tak, ale dzięki temu również chronię siebie przed starością. Przecież o to chodzi, nie? Popatrz
na mnie… a teraz popatrz na siebie. (mruży
oczy, uśmiecha się)
P: (udaje oburzenie) No
wiesz co!? Ja sobie nie mam nic do zarzucenia. Całkiem niezła laska jeszcze
jestem.
B: No tak, moja droga, ale ile jeszcze będziesz tak wyglądać? To
znaczy, ja nie mam wbrew pozorom na myśli wyglądu zewnętrznego bo istotnie
wyglądasz dobrze. Pomyśl sobie jednak co dzieje się z Twoimi narządami
wewnętrznymi w miarę upływu czasu. Pomyśl sobie, że komórki odnawiają się w
coraz wolniejszym tempie co sprawia, że serce, płuca, wątroba, no dosłownie
wszystko (wzdryga się na samą myśl) pracuje
wolniej aż pewnego dnia normalnie trafia szlag…
P: Szczerze mówiąc, nie zastanawiam się nad tym. Życie się toczy,
dzisiaj masz lat 40, jutro 60…
B: A pojutrze wąchasz kwiatki od spodu… Chciałabyś tak? (pytanie retoryczne)
P: Jak dowiedzieliśmy się z Twojego zgłoszenia, jak to zwykle bywa,
Twoje operacje zaczęły się od czasu kiedy rozstałaś się z pierwszym mężem. Cóż
więc takiego on Ci uczynił, że zapoczątkowało to tak drastyczne zmiany w Twoim
życiu?
B: Chyba najważniejszy powód był taki, że urodziliśmy się w
niewłaściwym czasie… on o 5 lat za wcześnie, ja o 5 lat za późno. W czasie
kiedy ja skończyłam lat 40, on miał wciąż 30 parę i w moich oczach wciąż był
smarkaczem. Kiedy jemu się wciąż chciało, ja już byłam zmęczona. W końcu zaczął nazywać mnie oziębłą Antarktydą. Z
czasem nasze bara-bara zupełnie zanikło. I znalazł sobie młodszą. Życie.
P: A jak było poza łóżkiem?
B: Nijak. Jak się poznaliśmy to coś jeszcze było, ale potem już nic
nie było. Wszystko wygasło.
P: Ale z Twoim obecnym mężem już nic nie wygaśnie?
B: No, mam taką nadzieję. Z tym drugim to jest wszystko czego mi
potrzeba. Kiedyś przy wymianie, zdaje się, wątroby, zafundowano mi gratis, w
ramach promocji, zabieg wszczepienia erochipu. Po takim zabiegu, kiedy chciało
mi się dłużej (uśmiech), naciskało
się jak guzik miejsca erogenne i można było znów do woli oddawać się...no, sama
wiesz czemu.
P: Czyli erochip poprawia jakość
Waszego życia intymnego? To znaczy wcześniej również było tak
sobie?
B: Wiesz co, nic nie było, bo zanim pojawiło się jakiekolwiek życie
intymne, ja, w tajemnicy przed moim Frankiem oczywiście, poszłam na ten zabieg.
I już po tym sekretnym zabiegu mój Franek odkrył jaka ze mnie fantastyczna
kochanka. (uśmiecha się)
( W tym momencie odzywa się ktoś z widowni. Prezenterka Ewelina Drzazga
podchodzi i okazuje się, że jest to znana już twarz kobiety o rudych włosach.)
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz